Nowy sezon Sanatorium Miłości 4 znów rozgrzewa ekrany i serca widzów. Program, który udowadnia, że miłość nie zna wieku, powrócił z kolejną porcją humoru, wzruszeń i… świetnych bohaterów! Tegoroczna edycja zaskakuje nie tylko krajobrazami, ale przede wszystkim charyzmatycznymi postaciami, które udowadniają, że życie po sześćdziesiątce dopiero się zaczyna. Kim są ci śmiałkowie, którzy zdecydowali się na otwarte serce i nowe przygody w telewizji? Poznajmy uczestników Sanatorium Miłości 4 bliżej – gwarantujemy, że niejedna opowieść Was zaskoczy.
Emerytura? Nie, dziękuję – czas na podbój telewizji!
W tym sezonie poznajemy dwunastkę uczestników, którzy nie dość, że mają niezwykłe życiorysy, to jeszcze równie niezwykłą energię do działania. Jest tu były ratownik górski, artystka-malarka, a także emerytowana nauczycielka jogi – wszyscy różni, a jednak zjednoczeni jednym celem: znaleźć kogoś do wspólnego picia porannej kawy i wieczornego tańca na deptaku w Ustroniu.
Wśród panów wyróżnia się np. Zbigniew – były kierowca tira, który po Europie zjeździł tyle kilometrów, że mógłby dwa razy dookoła świata się przejechać… w jedną stronę. Dziś szuka kogoś, kto będzie dzielił z nim nie tylko krzyżówki, ale i uczucia. Wśród pań błyszczy zaś Teresa – energiczna seniorka, która na emeryturze zaczęła treningi bokserskie i twierdzi, że dobry jab i serce na dłoni to klucz do sukcesu.
Sanatoryjna mieszanka wybuchowa uczuć i charakterów
Nie byłoby show bez iskier i barwnych konfrontacji – a tych w nowym sezonie nie brakuje. Sanatorium Miłości 4 uczestnicy to osoby o silnych charakterach, które nie boją się mówić, co myślą, i robić to głośno. Pojawiają się też pierwsze sympatie, motyle w brzuchu i… delikatne konflikty. Ale spokojnie – wszystko w granicach senioralnej elegancji i z obowiązkową herbatką melisową w dłoni.
Na przykład Halina, pielęgniarka na emeryturze z Podkarpacia, od razu wpadła w oko Waldemarowi, pochodzącemu z Trójmiasta miłośnikowi tańca towarzyskiego. Ich rozmowy przy kolacji pokazują, że uczucia mogą rozkwitać niezależnie od metryki, a żarty o protezach i reumatyzmie mogą być romantyczne jak sonet Mickiewicza, jeśli płyną z odpowiedniego serca.
Miłość, przyjaźń i… wspólne zajęcia z aqua aerobiku
Program nie ogranicza się tylko do flirtów i romantycznych spacerów. Sanatorium to przede wszystkim… zajęcia! Od aqua aerobiku, przez warsztaty kulinarne, aż po konkurs na najpiękniejszy rękodziełowy prezent – do wyboru, do koloru. I któreś z tych zajęć może być właśnie początkiem nowej relacji!
Józef, który wcześniej prowadził własną piekarnię, podczas zajęć kulinarnych oczarował wszystkich swoim domowym przepisem na chleb na zakwasie, ale to Zofia oczarowała jego. Ze wspólnych rozmów o glutenie zrodziła się piękna przyjaźń, która – jak twierdzą widzowie – ma potencjał na coś więcej. Czy zatem wspólny przepis na miłość ma w składzie mąkę razową? Kto wie!
Wiek to tylko liczba – siła i radość są w duszy
Każdy z uczestników ma swoją historię, często niełatwą. Często są to osoby po rozwodach, mające za sobą stratę bliskiej osoby, czy po prostu długoletnią samotność. Ale ich energia i nastawienie pokazują, że w życiu emocje, śmiech i uczucia są możliwe zawsze.
Niektórzy z uczestników chcą po prostu dobrze się bawić i zawrzeć nowe znajomości, inni – marzą o czułości i długich wieczorach z kimś bliskim. I właśnie te różnorodne podejścia czynią program tak autentycznym. Tu każde spojrzenie, wspólny taniec czy emocjonalna rozmowa stają się poruszającym portretem życia drugiej młodości.
Nowy sezon „Sanatorium Miłości” to nie tylko telewizyjna rozrywka. To przypomnienie, że prawdziwe emocje, potrzeba bliskości i marzenia nie mają daty ważności. Sanatorium Miłości 4 uczestnicy to prawdziwi bohaterowie codzienności – pełni pasji, z sercem na dłoni i humorem, którego mogliby im pozazdrościć niejedni młodsi. Każdy z odcinków to mieszanka wzruszenia, śmiechu i pozytywnej energii, której w dzisiejszych czasach tak bardzo nam trzeba. Bez względu na to, kto znajdzie miłość, a kto tylko przyjaźń – jedno jest pewne: nikt z nich nie wyjdzie z sanatorium taki sam, jak przyszedł.